fbpx
  • +48 12 307 02 66
  • biuro@jwrp.pl
  • ul. Podskale 18/19, 30-522 Kraków
19maj2012

Zaskakujący projekt niemieckiego rządu wymierzony w Facebooka

Z informacji, jakie opublikował kilka dni temu niemiecki „Spiegel” wynika, że niemiecki rząd przygotowuje projekt ustawy, który zabraniałby pracodawcom sprawdzania profili społecznościowych kandydatów do pracy w czasie trwania rekrutacji. To pierwsza tego typu inicjatywa władz skierowana przeciwko najpopularniejszemu portalowi społecznościowemu. Czy ma jakiekolwiek szanse na powodzenie?
Prywatność pracowników w Internecie to temat, którego dotyczy najnowszy artykuł przygotowany przez krakowską Kancelarię Radców Prawnych Witas-Chłopek, Ludwikowska. Zapraszamy do lektury.

 

dfmmzzi3rmg-william-iven

Skala zjawiska – prywatność pracowników na wymarciu?

Wpływ informacji umieszczanych w sieci przez osoby starające się o przyjęcie do pracy na ich szanse w procesie rekrutacji jest znacznie większy, niż wydaje się samym kandydatom. Z badań przeprowadzonych w 2009 roku przez największy światowy portal pośrednictwa pracy CareerBuilder wynika, że aż 45% pracodawców przeszukuje Internet w poszukiwaniu informacji o kandydatach do pracy. Co więcej 35% osób ubiegających się o zatrudnienie nie jest zapraszana na rozmowę kwalifikacyjną właśnie „dzięki” informacjom znalezionym w sieci, w znacznej części właśnie w portalach społecznościowych. Na to, że kandydat nie zostanie zaproszony mogą mieć wpływ zbyt śmiałe zdjęcia, relacje z imprez czy nawet – nietypowe zainteresowania. Czy prywatność pracowników w Internecie ma szansę na przetrwanie?

Założenia projektu

Projektowana niemiecka ustawa ma za zadanie chronić prywatność pracowników, w tym również prywatności w Internecie. Zresztą przeszukiwanie Internetu w poszukiwaniu danych o konkretnej osobie to narastający problem, związany nie tylko z rekrutacją. Informacje na temat naszych zainteresowań, stron, które otwieramy, czasu, w którym najczęściej korzystamy z Internetu, sposobu bycia i naszych znajomych mają ogromną wartość. Korzystają z nich m.in. pracodawcy, agencje marketingowe przygotowujące promocję produktów, banki sprawdzające naszą zdolność kredytową, kontrahenci analizujący otrzymaną od nas ofertę, a także coraz częściej – organy administracji publicznej. Coraz częściej bardzo ułatwiamy znalezienie informacji o sobie, dzieląc się swoją prywatnością na portalach społecznościowych. Twórca Facebooka, Marc Zuckerberg nazywa tą otwartość nową normą społeczną, która powstaje na naszych oczach. Pytanie tylko, gdzie leży granica pomiędzy otwartością w przekazywaniu prywatnych informacji, a kompletnym brakiem prywatności.

Niemiecki projekt ma ratować prywatność pracowników przed zainteresowaniem pracodawcy. Z jednej strony pracodawca nadal będzie mógł „googlować” kandydatów do pracy. Z drugiej – nie będzie mógł sprawdzać informacji na prywatnych portalach społecznościowych. Zakaz ten, o ile projekt zostanie uchwalony, nie obejmie portali „profesjonalnych”. Z założeń projektu wynika więc, że o ile pracodawca będzie mógł legalnie sprawdzić dane, które kandydat umieścił przykładowo w LinkedIn.com, nie sprawdzi już profilu tej samej osoby na Facebooku. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że taki zakaz niezmiernie trudno będzie egzekwować. Ponadto sam podział portali na biznesowe i prywatne wydaje się problematyczny (przykładowo popularny w Polsce goldenline zawiera mnóstwo prywatnych wypowiedzi użytkowników). Ogromne wątpliwości budzi też, na ile obiektywnie możliwe będzie kontrolowanie przestrzegania ustawy.

Pozostałe założenia projektu

Niemiecki projekt z dnia na dzień okrzyknięty został „ustawą antyfacebookową”. Tymczasem przygotowany został w celu zagwarantowania szerzej rozumianej poufności danych osobistych pracowników. Jeśli wejdzie w życie, wprowadzi szereg innych – realnych, gwarancji ochrony prywatności pracowników, być może w praktyce znacznie ważniejszych. Projekt reguluje na przykład zasady kontrolowania służbowej korespondencji i telefonów (m.in. wprowadza obowiązek poinformowania każdego pracownika o zasadach monitorowania jego rozmów, czy maili). Przewiduje także zakaz umieszczania kamer w szatniach, pokojach socjalnych i toaletach zakładu pracy. Kamery można będzie umieszczać tylko w miejscach, gdzie ich instalacja jest uzasadniona. Jakkolwiek dopuszczalne będzie popularne „googlowanie” pracowników, pracodawca nie będzie mógł wykorzystać wszystkich znalezionych informacji przeciwko pracownikowi. Przykładowo pracodawca nie powoła się na te informacji, nad których rozpowszechnianiem pracownik nie ma kontroli, czy na informacje z odległej przeszłości.

Pionierskie rozwiązanie?

Można z rezerwą podchodzić do niemieckiego projektu. Można zastanawiać się nad tym, na ile taka inicjatywa może powstrzymać pracodawców przed wyszukiwaniem, gromadzeniem i przechowywaniem informacji o pracownikach. I trzeba tutaj zgodzić się z opinią sceptyków, że pewnie nie powstrzyma. Stanowi on jednak swoisty przełom świadczący o tym, że brak szacunku dla prywatności pracownika zaczyna być postrzegany jako problem. To moim zdaniem światełko w tunelu w rzeczywistości, która coraz bardziej przypomina słynną antyutopię Orwella.

Na razie jednak trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że jedynym skutecznym sposobem zapobiegania sytuacji, w której zamieszczone w sieci prywatne informacje dotyczące danej osoby wpływają na jej szanse na rynku pracy, jest ich niepublikowanie.

 

Macie Państwo problem z naruszeniem prywatności przez pracodawcę? Jesteście pracodawcą i chcecie znać swoje uprawnienia jeśli chodzi o pozyskiwanie informacji o pracowniku? Zapraszamy do kontaktu z naszą Kancelarią Prawną.

Login to your Account